Strona:PL Lange - Miranda.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stalgja za stanom pierwotnym; że bywają tęsknoty za jakąś rozkoszą, właśnie temu stanowi pierwotnemu dostępną, ale że to nie może być rzecz decydująca: że walka z tą pokusą owszem może Słońoogrodzian podnieść na wyższy stopień rozwoju duchowego.
Poszliśmy razem do sali zebrań. Przyłączył się do nas Wasiszta oraz kilka innych, osób. Wiszwamitra przybył również. Sala — w pobliżu ministerjum Mądrości — była dość obszerna i przepełniona publicznością. Było już pod wieczór — i zarówno ulice, jak i sala były oświetlone.
Nie pamiętam, czym wam wspominał o tutjszem oświetleniu. Jest ono również w związku z centralną maszyną maszyn, która stosownie do potrzeby przerabia wszelkie siły jedne na drucie — elektryczność np. na światło i t. d. Na ulicach i gościńcach znajdują się tu słupy, dość wysokie, zakończone kulą przezroczystą; zarówno słupy, jak kule, są z tej samej materji rogowatej, z której tu się wyrabia cegły, wozy i t. d. Owóż kula taka w miarę zapadania zmroku automatycznie stopniowo rozświetla się sama; w miarę świtania — sama stopniowo gaśnie. Żadnej mechaniki do tego celu nie potrzeba, gdyż z maszyny centralnej płynie energja, która sięga najbliższej lampy; ta działa na następną i tak dalej — w całym kraju.
W mieszkaniach prywatnych są również lampki mniejszych rozmiarów, które dają jasność równą sile światła słonecznego. Można powiedzieć, że jest tu wieczny dzień. O ile chcesz mieć ciemność, zamykasz prąd, ku czemu istnieje odpowiedni klucz, i światło gaśnie.
Taka świetlna kula wisiała na suficie sali zebrania, na które weszliśmy.