Przejdź do zawartości

Strona:PL Laktancjusz - Wiersz o feniksie.pdf/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I gdy świtem różanym precz żenie gwiazdy błyszczące,
Trzy-czterykroć pogrąża swe ciało w żywiole szanownym,
Trzy-czterykroć z topieli żywiolną poi się wodą.
Wznosi się zatem i w gaju tym na najwyższym wierzchołku
Drzewa siada, co jedno nad ogół drzew wyniesione —
I zwrócony ku wschodom lśnień Feba powstającego,
Na strzelistych promieni tam czeka zjaw uroczysty.
Aż gdy bramy świecącej odegna słońce już ręby,
I poświata leciuchna pierwszego rozbłyśnie promienia,
Wtedy sławnie świętego harmonie poczyna lać śpiewu,
Głosem cudnym wzniecając nowego światła strzelisko.
A tym pieniom czarownym ni słodkie głosy słowicze,
Ani w Cyrrejskim zespole fletowa nie sprosta muzyka,
Łabędź mrący nie mocen się mierzyć z temi głosami,
Ani strun Cylenejskiej liry oddźwięczne uroki.
A gdy Feb już rumaki na przestwór wypuści Olympu
I już odtąd idący na obwód zaciągnie się cały:
Trzykroć skrzydeł łopotem i niewypowiedzianemi
Dniem i nocą dźwiękami na zmiany bije niemylny.
Tak czuwając, godziny odmierza zapadające
I potrzykroć hołdowny ogniową głowę ucisza: i
Kapłan gaju gorliwy, ofiarnik światła szanowny,
Jeden tylko mysteryów twych górnych świadom, o, Febie!
Kiedy tysiąc lat wieku przeżyje ptak ów przedziwny
I gdy długi ten szereg uczyni go ociężałym,
żby żywot odnowić, brzemieniem czasów przyćmiony,
Gaju swego lubego porzuca słodką kołyskę.
Świątobliwe te miejsca porzuca, odrodzin spragniony,
Do tych krajów zdążając, gdzie śmierć ma swoje dzierżawy.
Długowieczny do Syryi pospieszne zakreśla poloty,
Która nazwę Fenicyi od Wenus samej ma w darze.
Przez pustyni bezdroża do lasów zdąża tajemnych,
Tam, gdzie za wąwozami ustronny gaj jest ukryty.
Tam wybiera wraz palmę, powietrznym wierzchołkiem wyniosłą,
Która nazwą fenickiej od niego wdzięcznie się szczyci,