Przejdź do zawartości

Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XLIV.
Pielenie.

Pełły dziewki pszenicę: „to robota marna”
Rzekł Staś, „gdy prac tyle czeka ludzi z wiosną;”
„Wcześnie trzeba kąkole odłączyć od ziarna,”
Rzekł Ojciec: „nie czas pleć je gdy w chwasty wyrosną.”


XLV.
Katar.

W dżdżystej i wilgotnej porze
Nie trzeba chodzić po dworze,
Michaś nie słuchał przestrogi
Zamoczył na błocie nogi,
I ma katar teraz taki
Jakby zażył funt tabaki;
A cich! na zdrowie chłopczyku:
Siedź-że za to wciąż w kąciku.


XLVI.
Ciemność.

Jest to rzeczą nieprzyjemną
Iść do sali kiedy ciemno,
Lecz ledwie świecę zapalę
To nie boję się już wcale:
Więc się staraj pracą własną
By w twej głowie było jasno,
Gdyż tak jak ty synku złoty
Wszyscy stronią od ciemnoty.