Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Każdy więc jest mądrym w tem tylko, na czem się zna?
— Tak sądzę, Sokratesie.
— Może i pojęcie dobra, Eutydemie, należy w takiż sposób roztrząsać?
— W jaki mianowicie?
— Otóż, czy jesteś zdania, że jedna i ta sama rzecz jest użyteczną dla wszystkich?
— Tak nie sądzę.
— A więc, czy nie zdaje ci się, że to, co dla jednego jest użyteczne, bywa niekiedy szkodliwe dla drugiego?
— I bardzo nawet.
— Może więc powiesz, że dobro jest coś innego, jak to, co użyteczne?
— Bynajmniej tego nie powiem.
— Użyteczne więc jest dobrem dla człowieka, któremu przynosi pożytek?
— Tak sądzę, Sokratesie.
— A piękno czybyśmy mogli inaczej określić? Albo może jest jakie ciało, lub sprzęt, albo cobądź innego, co ty, Eutydemie, pięknem nazywasz i o czem wiesz, że jest pięknem pod każdym względem?
— Bynajmniej.
— Czy więc nie do tego każda rzecz daje się użyć pięknie, do czego jest przydatną?
— Niewątpliwie.
— A czy bywa cokolwiek pięknem pod innym jakim względem, jak pod tym tylko, pod którym da się pięknie użyć?
— Pod żadnym innym.
— Pożyteczne więc jest pięknem ze względu na to, do czego jest przydatne?