Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

każdem zajęciu i przy tem wszystkiem, co ludzie przygotowują dla swego pożytku? Bo, krótko mówiąc, ludzie bez ognia nie są w stanie wytworzyć żadnej z rzeczy, przydatnych im w życiu, któraby godną była uwagi.
— W tem również, Sokratesie, przejawia się nadmierna miłość ku ludziom.
— A owo słońce, jak ono po przesileniu zimowem zbliża się ku nam, aby pomódz dojrzewaniu jednych roślin i usychaniu innych, których pora już przeszła, a, dokonawszy tego, nie podchodzi już bliżej, lecz oddala się z obawy, aby, grzejąc nad potrzebę, nie wyrządzić nam jakiej szkody? Jak znowu po tem oddaleniu się swojem, kiedy już dla nas staje się widocznem, że w razie większego oddalenia się słońca od nas, zmarzniemy od zimna, ono znowu zwraca się ku nam, przybliża się i przebywa w tej części nieba, skąd najwięcej przynieść nam może korzyści?
— Istotnie, Sokratesie, i to zjawisko, zdaje się całkowicie ma miejsce dla pożytku ludzi.
— Co zaś myślisz, Eutydemie, o tem, że słońce tak powolnie zmienia swe miejsce, bądźto zbliżając się ku nam, bądź też oddalając się, że nie spostrzegamy, kiedy dochodzimy do pory największych upałów lub chłodów? Czy nie dlatego się to dzieje, że oczywiście nie potrafilibyśmy przenieść ani upału, ani zimna, gdyby te nagle nastąpiły?
— Co do mnie, Sokratesie, zastanawiam się właśnie nad tem, czy czasem piecza o ludziach nie jest jedyną troską bogów. To jedno tylko budzi we mnie wątpliwość, że i reszta stworzeń korzysta z ich dobrodziejstw.