Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zdaje się, że do rzędu czynów sprawiedliwych.
— A jeżeli kto w syna swego, który potrzebuje zażyć lekarstwo, lecz nie chce go przyjąć, podstępnie wmówi, że to pokarm i da mu je zażyć, z pomocą zaś tego podstępu przywrócić zdrowie, to w jakim szeregu mamy pomieścić ten jego podstęp?
— Zdaje się, że także w tym samym.
— Jeżeli zaś kto z obawy, aby jego przyjaciel, pogrążony w rozpaczy, nie odebrał sobie życia, potajemnie lub gwałtem odbierze mu miecz, lub inne podobne temu narzędzie, to w jakim znowu szeregu należy czyn taki zapisać?
— I ten także, niewątpliwie, w rzędzie czynów sprawiedliwych.
— Przyznajesz więc, Eutydemie, że i względem przyjaciół nie należy być szczerym w każdym wypadku?
—Istotnie, nie w każdym; cofam też, jeżeli wolno, moje poprzednie słowa.
— Daleko więcej, zaiste, powinno ci, Eutydemie, być to pozwolonem, aniżeli odnieść jaki postępek do niewłaściwego szeregu. Lecz, żeby już nic nie pozostawić bez należytego rozstrzygnięcia, rozważmy, kto z ludzi, podstępnie działających względem swych przyjaciół, bardziej jest niesprawiedliwy, czy ten, co czyni to z rozmysłem, czy ten, co mimowolnie?
— Już ja, Sokratesie, nie ufam swym odpowiedziom, gdyż wszystko także, co się poprzednio mówiło, przedstawia mi się teraz w innem świetle, niż przedtem. Jednak przyznać muszę, że oszust rozmyślny niesprawiedliwszym jest od mimowolnego.