Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy nie przez to nadajesz postaciom swym więcej życia, że w pracy swojej bierzesz za wzór postaci istot żyjących?
— Tak jest niezawodnie.
— Czy więc nie przez to, że, odtwarzając ciało ludzkie, starasz się naśladować te części jego, które pod wpływem zmiany w postawie bądź ściągają się i rozciągają, bądź przedstawiają się zbitemi lub rozluźnionemi, bądź napiętemi lub swobodnemi, — osiągasz to, że posągi twoje wydają się bardziej podobne do prawdziwych i bardziej pociągające?
— Niewątpliwie, że tak.
— A czy nie sprawia to pewnej przyjemności patrzącym, jeżeli naśladowany jest nadto stan duszy ludzi, przedstawionych przy jakiej czynności?
— Naturalnie.
— Czy nie należy zatem odtwarzać groźnego wzroku walczących, czy nie trzeba naśladować wejrzenia przepełnionych radością zwycięzców?
— Nawet bardzo, Sokratesie.
— A więc, Klejtonie, rzeźbiarz powinien odtwarzać w posągu czynności duszy.
Zaszedł raz znowu Sokrates do pracowni pancerzy niejakiego Pistyasza i, gdy ten pokazał mu dobrze wykończone pancerze, tak rzekł:
— Piękny to, zaiste, wynalazek, Pistyaszu, że pancerz osłania te części ciała, które potrzebują ochrony, a nie tamuje wcale użycia rąk. Lecz powiedz, czem się to dzieje, że, wyrabiając pancerze nie mocniejsze i nie droższe, niż inni, sprzedajesz je drożej?
— Bo w wyrabianych przeze mnie pancerzach, Sokratesie, zachowany jest lepszy stosunek składających je części.