Przejdź do zawartości

Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ce wilka nad jagnięciem!... Dochowałżeś obietnic? oni i w grobie nie mają spoczynku...
— Kobieto! puść mnie...
— Pamiętasz, jak zdradnemi namowy, księgami, odwodziłeś mię od wiary przodków, od cnoty, których się sam zaparłeś?
— O! zlituj się!...
— A miałżeś litość nade mną? Ty chwilę cierpisz! jam całe życie cierpieniem przeżyła... Czy pamiętasz tę Wilię... twój syn... moje dziecię... którem ci powierzyła... popłynęło z tą wodą do nieba!... i ojciec własny...
— O! Boże!... Maryo, puść mnie!...
— Tak, własny ojciec rzucił go w wodę i odebrał mu życie, którego nie dał bez Boga! — A tym ojcem zabójcą... ty jesteś poczwaro!... Poczwaro!... jam milczała długo... i po takiej zbrodni, kiedy nazajutrz rybacy wyciągnęli jego martwe ciało, jam się nawet odezwać nie śmiała!... Alem wołała pomsty nieba, bom pomsty ludzkiej nad tobą nie chciała... i stałam nad ciałem jego, wyzuta z uczuć matki... oczy moje były suche... ale serce!... o! nad męczarnię mego serca w piekle większych nie znajdziesz zbrodniarzu!...
Rektor szarpnął z wysileniem sznur i zniknął w ciemności... ona smutna poszła wzdłuż Wilii, spojrzała na miasto, siadła nad brzegiem i utonęła w myślach.