( — 3 października 1639. — )
.... wycelił,
Nie czekając wystrzelił....
W klasztorze panien Bernardynek Święto-Michalskich, z niedawna jeszcze przez marszałka Sapiehę fundowanym, ledwie kilka pobożnych panien naówczas się mieściło. Nadanie księcia wprawdzie zapowiadało przyzwoite utrzymanie kościołowi i pobożnym cenobitkom, ale dawniej stały już w Wilnie dwa inne żeńskie klasztory, i nierównie były liczniejsze. Między innemi od tego miejsca oddalającemi pobudkami, mieściło się i wcale nieprzyjemne sąsiedztwo kalwinów, wiecznych w tej stronie miasta zamieszek będących przyczyną. Lud, którego nienawiść ku różnowiercom podsycali Jezuici, mścił się i nękał ich przy każdej upatrzonej chwili, zlewając ile możności na ich uciemiężenia, które cierpiał od wojewody. Był to najlepszy sposób dania się we znaki Radziwiłłowi, ale razem najgorszy, bo powiększał gniew jego i zemstę.
Z rozkazów jego, piechota wojewódzka,