Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cię za mnie karać zaczyna! tyś mnie zrobił nieszczęśliwą, o! bardzo, bardzo nieszczęśliwą... a jednak żal mi ciebie... Czy pamiętasz lat temu dwadzieścia? byłeś młody... ale serce twoje od urodzenia zepsutem być musiało! Tyś mnie zdradził, opuścił... i do czegoż doprowadziła cię ta wielkość, której poświęciłeś wszystko!... Twoja wielkość leży z tobą razem w błocie!
— Milcz! milcz! nie urągaj się memu nieszczęściu, straszna kobieto!...
— Nie dośćże ci, mój drogi, że udaję w obec ludzi, iż cię nie znam, że między nami nigdy nic wspólnego nie było? Chceszże, abym i sam na sam zbliżyć się do ciebie nie mogła?? Dziękuj jeszcze, że z litości nad tobą, której nie wart jesteś, w chwilach nawet, kiedy rozum boleść odgania, nie wspominam nigdy twych zbrodni!...
Rektor wstał powoli z ziemi i, korzystając z powiększającego się zmroku, chciał umknąć, ale sznur, który miał na sobie, posłużył Maryi do zatrzymania go. Oczy jej zaiskrzyły się, zapał dziki wyrył się na bladej twarzy.
— Stój!... zawołała, posłuchaj! Muszę ci przypomnieć twoją zbrodnię... możeś zapomniał... ja ci ją odmaluję tak, jak ją noszę od lat dwudziestu w sercu mojem, żeby ten obraz utkwił na nowo w duszy twojej i gryzł cię przez resztę życia!... Czy pamiętasz biedną Maryę... młodą, niewinną... kiedy mnie odumarli rodzice i powierzyli twojej opiece? opie-