Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdyby mi jego kolebkę i pamiątki najdroższe wydarto. Wszak to przynajmniej, jest własnością moją.



Dnia 27. sierpnia.

Prawnicy mówią, że testament nie jasny, że mogę pozostać przy dożywociu, dopóki za mąż nie pójdę, i że mi je też odebrać mogą, gdy zechcą. Ojciec którego to mocno obchodzi, pojechał z adwokatem do Radcy... powrócą zapewne jutro. Ciotka i Rotmistrz wmawiają sobie, że mnie bawią. Siedzę jak posąg, milczę i płaczę, a gdy oni się uśmiechają, zdaje się im, że ja powinnam być wesołą.



Dnia 29. Sierpnia.

Ojciec powrócił, siedzieli dłużej niż się spodziewali. Radca nie chce mnie pokrzywdzić, pragnie uniknąć procesu, stęka, ale przyznaje się do tego, że będzie zmuszonym się ożenić... Ma lat przeszło sześćdziesiąt. Ludzie dowodzą, że u nas dawniej i w siedemdziesięciu się żeniono. Wszystko to tragicznie śmieszne, obrzydliwe... Przywieźli mi propozycję układów, abym na Herburtowie dożywocia ustąpiła. Za stałą i dosyć znaczną pensję... Radca po-