Chcą mnie wywieść ztąd koniecznie do Sulimowa, lub do miasta... Pokoju Stasia, jego kolebki, zabawek, pieluch, ruszyć nie pozwoliłam...
Jakże krótkie było szczęście moje? Wolałabym go była nie mieć, niż utracić... biedny Staś. Zdaje mi się, że duch jego lata wciąż koło mnie... że przybiera różne postacie. Wczoraj uparty motyl siadał mi na głowie, zdało mi się, że to on... Ptaszek do okna stukał... widziałam w nim moją dziecinę...
Gdy ja u kolebki płaczę, moja rodzina już inne ma troski... Co się stanie z dożywociem? co z Herburtowem?..
Ojciec utrzymuje, że Radca tajny sam się ożeni, chociaż nigdy nie miał do tego ochoty, aby rodzina z nim nie wygasła. Drudzy mówią, że przybierze ubogiego chłopaka tego samego nazwiska... Wuj rusza ramionami i niecierpliwi się tylko, że o tem myślą. Ciotka i Ojciec zajęci mną i moim losem, posłano po prawnika, dla wyrozumienia testamentu — a Papa sam chce jechać, dla poufnego rozmówienia się z panem Radzcą...
Mnie to wszystko jedno... bolałoby mnie tylko