Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
74
MISJA ANANA.

tyni! Przed murami mamy teraz równinę, na której chytrzy Gorliwcy nie mogą się już przyczajać i napadać na nas z nienacka.
Anan zadziwił się. W głąb jego duszy wstępował chłód i mrok przerażenia. Potężne kleszcze objęły jego serce osłabione i naciskały ze straszliwą siłą. Patrzył dokoła siebie prawie obłędnym wzrokiem.
— Do wodza z nim! do wodza! — rozległy się zewsząd nawoływania.
Popychany, bity, nie pomny tego, co się z nim dzieje, znalazł się w dolnej, kamiennej izbie, pełnej rynsztunków wojennych i pocisków.
Przed nim stanął mężczyzna nizki, krępy, patrzący zyzem. Górne białe zęby zachodziły na jego dolną wargę.