Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/349

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
335
PIEŚŃ JONATESA.

— I nikt nie ujdzie losu zatracenia.
— I Syjon będzie jako pole oran, a Miasto święte gromadą kamienia, a Góra Domu Pana wysokością lasów!
— O Jeruzalem! Jeruzalem! Czemuż mniemałoś, że Bóg twój zbliska, a nie Bóg z daleka?
— Czemużeś synów trzech zbrodni i gwałtu w żywotach matek zawczas nie zabiło, a z nimi razem ich nasion nasienie? Czemuż kamieni żałowałoś rękom i na Oliwnej Górze nie utłukłoś zawczas ich życia? czemu niezaparłoś chodu ich czynom krwawym, zanim ci oni zgotowali koniec haniebny?
Tłum przerażony giął się pod uderzeniami słów, wyrzucanych z krtani Jonatesa z ekstatyczną potęgą.