Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
275
UCZTA ALEKSANDRA.

rzeli postać króla na tarasie, jęli ku niemu wołać głosami okropnymi, jakgdyby groby otwarły się ziemne:
— Krew nasza na ciebie i na to miasto!
— Przekleństwo na cię, Aleksandrze!..
— Śmierć niechaj równie wyniszczy twe nasienie...
— Giń, a z tobą niech ginie Jerozolima, co żywa patrzy na nas mrących.
I uczynił się zgiełk rozpaczy, zgiełk dobijanych straceńców. Zaczem nawet ci, co już pomdleli w mękach, budzili się w agonii, i zakrwawione ślepia wiedli tam, gdzie las pochodni płonął na tarasie i gdzie szalała muzyka tryumfalna pięćdziesięciu kinnorów i sumfonii.