Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XII.
Lilla Weneda.

Obok téj posągowo-groźnéj postaci, wśród otoczenia z czarnych, ołowianych chmur, błyskawic i piorunów, ukazuje się biała, niewinna Lilia. Przerażona gromami nieba i gromami słów swéj siostry, drży biedna i radaby zakląć smutną zniszczenia wieszczkę tchnieniem swéj duszy anielskiéj. Ona, zrodzona do wesołości, do cichych szeptów miłosnych, całująca się z bratem poprzez złote struny harfy ojcowskiéj, znalazła się w okropnéj chwili nieszczęścia. Więc próżno już teraz śpiewać i marzyć; próżno kwiatki zrywać i wieńce splatać; próżno się poić róż oddechem i wonią jaśminów... Nielitościwa konieczność z pieśni szydzi, wieńce krwią rumieni, kwiatami groby posypuje. Umrzeć ty musisz, Lillo, jak wszyscy — jak wszyscy!... Ufasz w potęgę swéj duszy — tém lepiéj: nawet gdy ginąć będziesz, nie stracisz nadziei. Córo łagodnéj natury, kochanko kwiatów i gołębi, co białe jak ty za siostrę cię swoję uważają, wiarę swoję rozłamałaś na dwie części: usta swe Chrystusem uzbroiłaś, a serce — przebiegłością. Wszystko, co jest zewnątrz ciebie, da ci słów próżne dzbany, któremi nie ukoisz pragnienia; sercem własném musisz wszystkich nakarmić... Siostra wyprorokuje ci zgubę, może z rozkrwawioném sercem ale z twarzą spokojną złowieszcze słowa wypowiadając. Czystą jesteś Lillo,

Jak po moczarach białe konwalie
Albo te kwiatki, co ze śniegu wstają
I brudnéj ziemi nie widzą i — giną.