Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Taką tyradę wypowiedziała na progu magnifika Senderiła, która właśnie przed chwilą powróciła z miasta. Była groźną i straszną w oburzeniu i gniewie; — jedną ręką wskazywała na kozę, drugą zaś dawała mężowi znak, aby się przybliżył.
Senderił, wiedząc co go czeka, przysuwał się powoli, jak dziecko, które wie, że je kara ma spotkać.
— Ukrzep się i bądź mężnym, duszo moja — szepnął mu do ucha Beniamin — pomyśl, że to już ostatni raz... a pamiętaj o jutrze...
Z temi słowy, wielki podróżnik wymknął się ostrożnie z domowego ogniska swego giermka.