Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



V.

Nazajutrz, wczesnym rankiem, zanim jeszcze pastuch wypędził krowy miejskie na trawę, Beniamin z tłomoczkiem pod pachą, już znajdował się koło pustego wiatraka, na umówionem miejscu.
W tłomoczku miał wszystko, co może być potrzebnem w długiej i pełnej niebezpieczeństw podróży, a mianowicie: „tałes“, „tefilim“ i pełne mądrości księgi. Znajdowała się tam również szabasowa kapota, by w świecie dalekim pokazać się ludziom porządnie i elegancko. W kieszeni miał Beniamin piętnaście groszy, które wyciągnął żonie z pod poduszki. Tak więc był już, dzięki Bogu, zaopatrzony we wszystko — i mógł wędrować bezpiecznie, choćby na kraj świata!