Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

we kapoty także są... Czegóż chcesz więcej? co mogłeś jeszcze zapomnieć?...
— Zapomniałem odmówić pewną modlitwę, która bardzo skutecznie strzeże ludzi podczas podróży od wszelkich sztuczek dyabelskich...
— Więc jeżeli chcesz, to możemy powrócić do domu i zmówić tę modlitwę...
— Zwaryowałeś, Senderił! straciłeś rozum!... Jakto? powracać do domu? Uszedłszy już taką ogromną przestrzeń, zwalczywszy tyle niebezpieczeństw, wracać?! a cóż świat powie, Senderił!
— Cóż cię świat obchodzi? mój kochany. Czy świat kazał ci odbywać tę podróż? Czy zrobił z tobą kontrakt? czy dał ci zadatek?
— Pleciesz głupstwa! Czy świat robił z „Aleksandrem Mugden“ kontrakt i kazał mu iść do „hindye“, czy świat kazał sławnym podróżnikom żydowskim iść od miasta do miasta i odkrywać kraje nieznane? A jednak szli i odkrywali...
— Albo ja wiem... po co oni szli? — rzekł Senderił z uśmiechem — alboż ja wiem? Według mego zdania, zrobiliby daleko lepiej, gdyby siedzieli w domu, gdzie dobrze jest i ciepło... Oj! „narełe, narełe“ (oj głupi,