Przejdź do zawartości

Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T. 2.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie mógł nic uskładać w głowie, rozumiał tylko, że nie jest w niebie, że ludzie wkoło...
Obok pojawiła się starsza kobieta, jak ze mgły; zapachniała mu kapusta pod nosem.
Wysilił wzrok: starsza kobieta stała się wyraźniejszą. Klęczała przy nim na słomie i trzymała mu łyżkę z ciepłą, dymiącą kapustą przed ustami.
— Pojédz na dróge — mówiła.
— Pojédz na dróge — ozwał się grubszy głos.
— Pojédz na dróge — zadzwoniło ponad nim.
I dwoje rąk podparło mu słomę pod głową i dźwignęło ją lekko, ostrożnie, delikatnie.
Święci świecili koło ścian, powała była świetna, sozrąb błyszczał na pośrodku.