Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w gaciak i w kosuli wyseł wyziérać, cy ta nie pocieple we świecie? A stał se i dziesieńć paciérzy poprzed hałupom, abo i więcyl. Nie umar-z. Drzewiéj, moji ślicni piékni, hłopy bywały zdrowe. Portki go ta nie grzały, ba krew. Prawda, barana taki zjad, ale tys ta jak baran taki ciepły béł.
Dyaboł sie mu usprzipatrzował, tu i tu, ze syćkik stron, wpatrzował się do hłopa długo nie krótko i pado: moze i to być.
Pote zaś poseł ku takiemu małemu baniorku, w rzecy kałuzy, co hań miendzy skole béła, a jemu to za przeziéradko stało, i dropie ta cosi kajsi łapami po nurze, tak i tak, jeździ, mehu uskubie, prziłozy, to zaś piargu, a coraz, to sie przeźre i zwyrtnon sie ku hłopu.
— Dobrze?
— Dobrze — śmieje sie hłop. — Jo