Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— E ta i ony nic nijako.
— Fałaz Bogu. Zima!
— Hej wiera! Zima!
Podsunął Bystrzański puharek Jasickowi, pozdrówkali do się.
— E, zima! Rencyska mi haw cysto piéknie zglewiały. Sełek se drógom, krześnicku, patrzem, na sybak sie jarzy, stąpiem, méślem se, je dy ta wtosi jest, kie świécom!
— E dobrzeście tys, krzesny ojce, namyślili. Wse was rad witam!
— Ale co ta baba powié, krzesny ojce? Nieskoro w doma bedziecie!
— Je ta teroz dziéwki na sopie nie śpiom, bo zimno.
— Ha, ha, ha!
— Kiela cas jeście haw na nas nie zajźreli.
— E ta ono wiécie, krześnicku, tak: rzekomo nika nic, a ono wse cosi kajsi.
— Je hłop i hłop. Rób i rób.