Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jak zaśpiewał, a głośno, usłyszał z za bramy:
— Któż tam?
— Świenty Pieter — pomyślał Zwyrtała, ale odpowiedział śmiało, bo za cysarki za Tereski rajtary go do kilysjeruk zabrały i dwenast rók hań słuzéł:
— Jo!
— Jaki „jo“?
— Zwyrtała.
— Czego się drzesz?
— Nie drem sie nijako, jinok śpiéwał.
— Bodaj cie dyab — urwało się — z takiem śpiewaniem! A coś tak późno przyszedł?
— Jedźek ta cosi unieskorzéł, alejek dopiéro na odwiecerz umar.
— Pod wieczór?! Toś dopiero w pół drogi powinien być!
— He, Świenty Pietrze, jo wartki, Górol.
— A zkądżeś ty?