Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pogarda życia ma swój osobny, najwyższy urok. Ci chłopi, którzy tu pili i tańczyli, a tam, o dwa kroki czyhała na nich śmierć, lub sami ku niej szli, odwagą tą kupują sobie sympatyę.

Abo mie zabijom, abo mie obwiesom,
Abo mie ptoskowie po wirskak ozniesom!...

Jest fantazya w tych ludziach, szeroka, słowiańska. Zbójnik, jak pije, to tak płaci, że aż go „aniołowie święci do nieba weznom“. Ma pieniądze — zkąd wziął, to wziął — i zna „co je jest wart“, „kielo warce“.

Ej, kiebyk ja wiedział —

(powiada, widząc zdaleka szubienice) —

Na wtorej byk wisieć miał,
Od dołu do wirsku pozwybijać byk ju dał,
Ej od dołu talarami,
A do wirsku dukatami,
A na wirsku złotu kawku,
Hań połozem moju hławku!