Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Dwa cwancygiery — zawahał się Mudroń — osiem dudków i glajcarz.
— Nie cyganis?
— Nié...
— Jo sie ta dowiem u La-ura na drugi pendziałek, w jarmak — rzekł wójt.
Mudroń zadrżał w sobie, ale pomyślał szybko: do drugiego poniedziałku on będzie miał pieniądze za Świętego Antoniego, wójtowi wróci dwa dudki, a jeszcze mu piwa na tym jarmarku kupi, to się zagodzi.
— No idź — ozwał się wójt wyniośle i odwrócił się z poleceniem do parobka.
— Z Pane Boge ostańcie! — bąknął Mudroń nieśmiało.
— Boze cie prowadz!
Nie! Nie!... Jak to Zosia wyciągnie obie rączki do tych cukierków, jak to się Jaś do nich roześmieje!... Nie,