Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie — — niech ta juz bedzie co fce, lepiej zrobił, że kupił...
Nie ukradł, ino pożyczył... Wróci... Jeszcze wójtowi piwa kupi... To tak, jakby z lichwą wrócił, a jeszcze s kielom!
I wyciągnęła Zosia rączki do cukierków i ośmiał się do nich Jaś.
— Doble — mówiła Zosia.
— Słodkie — mówił Jaś.
— Tato, to cutielti? — pytała Zosia.
— Cy sie to sieje i pote rośnie? — pytał Jaś.
A Mudroń im dawał, dawał, aż już nic w papierze niebyło.
— Niema wiencyl? — spytała się Zosia.
— Tato, dejciez jesce! — prosił Jaś.
A kiedy Mudroń poszedł do sąsiada garnków parę pożyczyć na gotowanie farb. — „Niéma wiencyl!“ — mówiła