Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dno Pana Boska Opatrzność ku temu wiedła. Kieby Harbut nie kradał, cozby biédnemu dał? Kradnij, ale dej! Takie jest Boskie prawo.
— A bo wiera takie!
A Marcin Mudroń chodził jakby w zalśnieniu, jakby w tumanie złotym.
Krowa, cielę, dwa korca grul, baran, korzec owsa, dwa po półkorca jarcu, prosię, sztuka płótna, talar i — Marcin Mudroń sam przed sobą nawet prawie wymówić nieśmiał — dziesięć Harbutowych dukatów! Dziesięć dukatów! Madziarskich dukatów!
Mudroń nigdy śrybelnego talara, nie dopiero złotego dukata nie widział — a miał takich dziesięć mieć!... Dziesięć mieć!
Kiedy przyszedł do domu, Jaś i Zosia siedzieli na progu.
— Dzieci! — krzyknął Mudroń. — Beemy mieć krowe, ciele, barana, pro-