Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.3.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Hm — kiwie Pan Jezus głową, a Święty Pieterpaweł, kiedy już widzi, że się Chrystus Pan namyśla, zaraz dalej: Ze wódke wrodoś dyaboł zrobił, no to wiemy, Panie, Ty i jo; a ze Kuba i po pijaności o Twoim przenoświęntsym Imieniu myślał, to nie grzyk, ba cnota.
— No to jakoz bedzie? — gwarzy Pan Jezus — Darować mu? Nijakim świate — ludzi pomordował. A do piekła go dać mi go zol, bo inacej nie jest, ino tyk Zydów pokrony mojego Imienia wybił. Ale wiem, co zrobiem. Kuba zmartwykwstanie i be jesce zył i dom mu casu odpokutować i jako se zasłuzy, tako mu ta na końcu wyjńdzie.
I trzepnon Pan Jezus w gałąź ręką, gałąź się złamała i Kuba bełł! na ziemię. Pasek popuścił i dusza na języku wisi, a Pan Jezus jej powiada: „Duso grzesna, wracoj do ciała, — i dusa zaraz śuchła do gardła, a z gardła dalej.
Ale na dyabła aż poty wyszły, bo już dawno kolegom obiecował, że ino patrzeć, a duszę Kuby do piekła przyniesie — a tu wstyd. Jak się siepnie!
— Ej, wieraześci! — powiada do świętego Pietrapawła, bo do Pana Jezusa nie śmiał. — Wieraześci! Przepytujem tys bars piéknie Wasom Niebieskom Osobe, ale ta dusa juz béła tak,