Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.3.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niu hań jus béł, a Pieterpaweł tys ta za nim kieniekie, jako zdołał, doleciał.
Pyta się Pan Jezus: Co to?
Dyaboł mu sie straśnie piéknie pokłonił i gwarzi: Przenojświętsy Panie — tak i tak.
— No, to jego prawo, dyabłowe — mówi Pan Jezus i obrócił się ku Świętemu Pietrowi, i powiada: Skoda duse.
— No juźci prowda, skoda — powiada święty Pieterpaweł — ale co robić? Darmo.
Ale janioł, któremu Kuby straśnie luto było, pokłonił się zaś znowu Panu Jezusowi i powiada: Panie Jezu, królu świata! Zabiéł ci Pudrasów Kuba Wojtka Kobylaka z Cichego, ale to wódka zrobiła, a wódke zrobił dyaboł. A co tyk Zydów, to zabił tylko od zolu, ze sie krześcijańska, w Twoje przenojświętse Imię krzcona krew oźlała, a pogańska by sie niémiała oźlać? To ino jedno drugiém wypłacić kciał.
— Hm — zamyślił się Pan Jezus i patrzy na świętego Pietrapawła, bo mu wierzył. A święty jako święty, z dyabłem nie będzie trzymał, ino z janiołem. Nie śmie się nic obezwać, ale ta też nie dokwaluje nic nijako.
Dopiero, kiedy się go Pan Jezus spytał: Coz myślis? — powiada: Ano, mom poprowdzie rzec, to i to, co ten janioł gwarzi, nie bzdura.