Przejdź do zawartości

Strona:PL Karol Miarka - Kantyczki 02.djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tylko szczęście dla ciebie. * A jać mówię: tyś Bogiem.

Chłopiec wysuwa figurki ANIOŁÓW.

Nie wwódź ich Panie na pokuszenie, * Od złego zbawienie niech im się stanie.

PASTERZE.

Oj zły człowiek być musi, * Gdy niegodny widzenia, Anielskiego zjawienia, * Przedrzeźnia się i kusi.

FILOZOF.

Niemało dni przeleci, nim się ten lud oświeci. * Jedno ziarno po ziarnie zasiewajmy na roli, * Siew nie zginie nam marnie, z czasem zejdzie powoli.

(Odchodzi).
Chłopiec wysuwa kilku KRAKOWIAKÓW.

Albośmy to jacy, jacy, jacy, jacy, chłopcy krakowiacy, cerwona capecka, na cal podkówecka, i biała sukmana, dana moja dana. * Ram tam da da, di di, da da.
Karazya granatowa, co ją od parady chowa, u niej kołniezycek, jak jaki języcek. * Dana moja dana, * Ram tam da itd.
I jedwabiem wysywana, bryzowana, lamowana, z złocistemi hafteckami, z mosiężnymi kółeckami i z modremi łapeckami, dyć to wkolusieńko, moja matusieńko. * Dana moja. * Ram tam da itd.
I pasicek okowany, jak to mają Krakowiany, z mosięznemi centeckami, tak pięknie świecące, jak złoto będące. * Dana moja. * Ram tam da itd.
Kółka pzy nim mosiężne są i małe są, potężne są, a cem ich jest wię-