Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 03.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

uważa za wielką hańbę opuścić zabitych lub rannych. Utahowie wysłali więc na próbę dwu ze swych ludzi, którzy, zbliżywszy się powoli, podjęli z ziemi jednego z rannych i odnieśli na bok; potem powrócili i zabrali drugiego. Kiedy i teraz nie podjęto przeciw nim żadnych kroków nieprzyjaznych, nabrali ufności i przyszło ich więcej. Old Shatterhand wyszedł z kryjówki i zawołał:
— Pozostańcie! Nie stanie się wam nic złego.
Pozostali, wahając się; on zaś zbliżył się do nich i zapytał:
— Ilu wodzów macie teraz?
— Czterech.
— Który z nich najznakomitszy?
— Kai-Unune[1].
— Powiedzcie mu, że chcę z nim zamienić słów parę! Niechaj odbędzie połowę drogi, a ja drugą połowę; spotkamy się w środku. Broń pozostawimy na miejscu, gdzie teraz stoimy.
Spełniwszy poselstwo, przynieśli odpowiedź:
— Przyjdzie i przyprowadzi trzech innych wodzów.
— Ja wezmę tylko dwóch towarzyszy. Skoro skończycie tutaj, niech przyjdą wodzowie.
Wkrótce zbliżyli się tamci czterej z jednej strony, a z drugiej Old Shatterhand z Firehandem i Winnetou.

Powitali się poważnem skinieniem głowy i usiedli na ziemi naprzeciw siebie. Duma nie pozwalała czerwonym rozpocząć rozmowy. Przez dłuższy czas obie partje patrzyły na siebie wzajemnie, aż wreszcie najstarszy z czerwonoskórych, Huczący Grzmot, straciwszy cierpliwość, postanowił przemówić; podniósł się, a przy-

  1. Huczący Grzmot.