Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 03.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wie nas nie zaskoczą. Należy się ich spodziewać lada chwila. Niech pięćdziesięciu wojowników Timbabaczów pojedzie natychmiast wdół do kenjonu; Frank, Droll, Davy, Jemmy, Bill i Uncle, pojadą z nimi! W miejscu, gdzie kenjon zaczyna się zwężać, usadowicie się poza skałami. Dość tam wyskoków i zagłębień, za któremi znajdziecie osłonę. Utahowie będą mocno napierać na Nawajów, aby razem z nimi dostać się do jeziora. Macie przyjaciołom użyczyć pomocy i skoro tylko ujrzycie wrogów, pchnąć do nas posłańca. Napójcie jednak przedtem konie i sami przepłóczcie gardła, bo tam wdole ani kropli wody. Wielki Niedźwiedź da wam mięsa.
Mięsa było dosyć; schło rozwieszone na rzemieniach między drzewami. Wody do picia dostarczały potoki, spływające z gór do jeziora. Wkrótce owych pięćdziesięciu ludzi z sześciu białymi stanęło wpogotowiu do wymarszu; prowadził ich Mały Niedźwiedź. —
Dolina Srebrnego Jeziora ciągnęła się z północy na południe, od wschodu i zachodu zupełnie niedostępna; od północy można się było do niej dostać tylko przez kenjon i wąwóz, którym przyszli biali, podczas gdy ku południu wody jeziora wylewały się w szczelinę, stanowiącą jego ujście. Stąd nie można się było spodziewać wroga; raczej mieli nadejść zaprzyjaźnieni Nawajowie.
Ktoby badał otoczenie Srebrnego Jeziora, musiałby dojść do tego przekonania, że jezioro to miało dawniej odpływ nie na południe, lecz na północ do kenjonu. Teraz jednak między jeziorem a kenjonem leżało dość szerokie wzniesienie, podobne do grobli. Samorzutnie powstać nie mogło, a więc zostało sztucznie wzniesione. Ręce jednak, które tę pracę wykonały, rozpadły się