Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 03.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dostatkiem jest miejsca nie tylko dla przeprowadzenia wody, ale także dla transportu wszystkich potrzebnych nam przedmiotów. Muszę przyznać, że przyroda okazała się dla nas bardzo łaskawa i...
Przerwał i począł nawoływać, przerażony:
— Ellen! Gdzie jest Ellen? Nie widzę jej nigdzie! —
Po raz pierwszy od dwu dni dziewczynka ujrzała nie tylko trawę, ale także kilka kwiatków; więc nie dziw, że pobiegła je zerwać. Wilgoć pobliskiego jeziora, przesyciła ziemię aż tutaj i roślinność pokryła wąwóz, prowadzący ku jezioru. Ellen, zrywając kwiatki, szła coraz dalej, aż do zakrętu. Właśnie chciała zawrócić, kiedy z poza załomu drogi wyszło trzech mężczyzn, — trzej uzbrojeni Indjanie. Dziewczę struchlało ze strachu; chciało wołać pomocy, ale nie mogło wydobyć głosu. Indjanie szybko rzucili się na nią. Jeden położył jej rękę na ustach, drugi przytknął nóż do piersi, grożąc łamaną angielszczyzną:
— Cicho, inaczej umrzeć!
Tymczasem trzeci posunął się naprzód, aby zobaczyć, do kogo biała dziewczynka należy, gdyż rozumiało się samo przez się, że nie była tu sama. Po dwu zaledwie minutach powrócił i szepnął do towarzyszy kilka słów, których Ellen nie zrozumiała; potem pochwycono ją, a ona nie odważyła się nawet głosu wydobyć.
Po krótkim czasie wąwóz się skończył niezbyt wysokim stokiem, którego dolny brzeg porastały krzaki, połączone wgórze z lasem. Ellen pociągnięto w zarośla, a potem ku drzewom, gdzie siedziała gromada Indjan. Broń leżała przy nich, ale natychmiast pochwycili za nią i zerwali się, zobaczywszy, że towarzysze nadchodzą