Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 02.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stu Indjan. Old Shatterhand był wprawdzie i na tej stronie, aby się rozejrzeć, po rozciągającej się tam prerji, lecz nie mógł jeszcze dojrzeć nadjeżdżających czerwonych, bo w tym czasie byli oni dopiero za wybiegającym naprzód rogiem lasu. Ci musieli również dobrze znać okolicę, bo zmierzali wprost ku wyjściu wąskiej ścieżyny, którą biali dostali się na polanę.
Czerwoni znajdowali się na ścieżce wojennej, jak wskazywały jaskrawe barwy, któremi pomalowali twarze. Większość nosiła broń palną, a tylko niewielu miało łuki i strzały. Na ich czele jechał olbrzym, który był widocznie wodzem, bo miał orle pióra wpięte we włosy. Wieku jego nie można było rozpoznać pod pokrywającemi całą twarz wojennemi linjami czarnemi, żółtemi, i czerwonemi. Stanąwszy na ścieżce, zeskoczył z konia, aby ją zbadać. Wojownicy, jadący na przedzie, zatrzymawszy się za jego przykładem, przypatrywali się z natężeniem jego poczynaniom. Wtem jeden z koni parsknął. Wódz podniósł ostrzegawczo rękę, a jeździec położył zwierzęciu dłoń na nozdrzach. Wódz musiał zauważyć coś podejrzanego, kiedy nakazał większą ciszę. Powoli, krok za krokiem, pochylony głęboko ku ziemi, postępował dalej w las ścieżką. Kiedy potem powrócił, odezwał się cicho w języku Utahów, który jest gwarą szoszońskiego idjomu języka sonora:
— Blada twarz była tu przed czasem, którego potrzebuje słońce do przebycia drogi jednej piędzi. Niech wojownicy Utahów ukryją się ze swemi końmi pod drzewami. Ovuts-awaht pójdzie poszukać bladej twarzy.
Wódz, Ovuts-awaht, to znaczy „Wielki Wilk“, który był niemal wyższy i szerszy od Old Firehanda, po-