— Kto silniejszy, wy czy ja?
— Dlaczego nie?
Wreszcie znalazł lord kogoś, kto nie odtrącił jego propozycji. Zerwał się więc ucieszony:
— Ależ, ciotko! Położyłem już niejednego, który musiałby się schylać, ażeby tylko spojrzeć na was! Czy naprawdę odważycie się?
— Rozumie się!
— O pięć dolarów?
— Well!
— Ja wam je skredytuję.
— Dziękuję! Droll nie korzysta z kredytu.
— Macie więc pieniądze?
— Na to, co wygracie, sir, wystarczy na pewno.
— Nawet dziesięć dolarów?
— I to.
— A dwadzieścia?
— Dlaczego nie?
— A może pięćdziesiąt? — zawołał lord uradowany.
— Zgoda! Ale nie więcej, bo nie chcę was odzierać z pieniędzy, sir!
— Jak? Co? Lorda Castlepool odzierać z pieniędzy? Czyście zwarjowali, ciotko? Na stół z niemi. Tu jest pięćdziesiąt dolarów.
Otworzywszy jedną z kieszeni, wiszących na rzemiennym pasie dookoła bioder, wyjął z niej dziesięć banknotów pięciodolarowych i położył na stole. Droll sięgnął ręką do zwisającego rękawa swego „spleepinggown“ i wydobył woreczek; kiedy go otworzył, pokazało się, że pełno w nim było nuggetów. Położywszy pięć z nich na stole, schował woreczek i rzekł:
Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 01.djvu/191
Wygląd
Ta strona została skorygowana.