Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 01.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Tak. Wystarczy, jeśli ty pojedziesz i zawiadomisz Butlera. Jest to człowiek, który potrafi poczynić wszelkie przygotowania. Ja pozostanę zaś z rafterami i będę trzymał trampów w szachu, tak, że z pewnością nie prędzej przybędą pod farmę, aż ta będzie przygotowana na ich przyjęcie.
— Mój brat ma zawsze dobre pomysły; ale Butlera niema w jego wigwamie.
— Niema? — zapytał Firehand zaskoczony.
— Nie. Jadąc do Osage-nook, wstąpiłem na farmę, aby wypalić kalumet z moim białym bratem Butlerem. Lecz nie zastałem go w domu. Przyjechał do niego brat ze swoją córką i Butler pojechał wraz z nimi do fortu Dodge celem zakupna odzieży dla białej córki.
— A więc brat jego już przybył! Czy wiesz, jak długo zamierza Butler pozostać w forcie?
— Jeszcze kilka dni.
— To naturalnie muszę się tam udać, — zwołał Old Firehand. — Jak długoby potrwało, zanim mógłbyś sprowadzić z pomocą twoich Osagów?
— Jeśli zaraz wyruszę, to do jutra wieczór.
— Zbyt długo. Czy Osagowie są teraz w przyjaźni z Szeyennami i Arapahoesami?
— Tak. Zakopaliśmy topór wojenny.
— Te szczepy mieszkają po drugiej stronie rzeki i stąd można się tam dostać w cztery godziny. — Czy mój brat wyruszy, aby im zanieść poselstwo ode mnie?
Wódz nie wyrzekł ani słowa i dosiadł konia.
— Powiedz — ciągnął dalej Firehand — obu wodzom, że ja proszę ich, aby przybyli do farmy Butlera każdy ze stu ludźmi!