Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przedtem skradziono pieniądze. A jeśli nawet odrazu się połapie i rzuci na nas podejrzenie, to zawsze lepiej, że mamy pieniądze, niż żeby były w jego rękach, narażone na wszelkie przypadki losu. Może się wszak zdarzyć, że kiedy go schwytamy, już nie będzie ich miał przy sobie.
— Być może, zgodzę się z moim bratem, kiedy usłyszę dalszy ciąg przygody.
Opowiedziałem rozmowę Meltona ze śpiewaczką. Skoro skończyłem, rzekł ździwiony:
— Winnetou uważał tego człowieka za mądrzejszego, niż się okazał. Szyderstwo jest pokusą, której mężczyzna powinien się oprzeć. Zatem z pięćdziesięcioma ludźmi zabiega nam drogę? Cóż na to powie mój brat Shatterhand?
— To, coby każdy rozsądny człowiek powiedział. Z tak wielką nierozwagą nic się nie da zmierzyć. Jeśli przypuści, że mogliśmy wytropić, dokąd zbiegł, i że puściliśmy się za nim w pościg, to powinien pomyśleć, że możemy już być tutaj, albo przynajmniej wpobliżu. Dlatego popełnia głupstwo, zarządzając teraz wymarsz. Ciemności ukryją nasze ślady i zapobiegną spotkaniu. Powinien wyjechać dopiero rano, oczywiście uprzednio przetrząsnąwszy miejscowość.
— Mój brat ma słuszność. A następnie, skoro świt, mają Mogollonowie wyruszyć przeciwko Nijorom? Czy są już przygotowani? Wszak spodziewali się dopiero wyprawy za trzy dni. Trzeba się nietylko uzbroić, ale i zaopatrzyć w prowiant. Czy Mogollonowie