Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

próby, która się istotnie udała. Winnetou oddalił się, oświadczywszy, że będzie czuwał z moim sztućcem wpogotowiu, aby w razie potrzeby skoczyć nam na pomoc. Zanurzyłem się w wodzie, podpełzliśmy pod swoje wysepki i wsunęli głowy w kopulaste wydrążenia.
Nie jest przyjemne tkwić w wodzie w ubraniu. Wprawdzie zostawiliśmy u Emery’ego zbyteczny balast, ale ja, zwłaszcza z tego względu, że chciałem rozmówić się z Martą, miałem na sobie jeszcze tyle odzieży, że wnet zaczęła mi ciążyć i przeszkadzać w pływaniu.
Rzeczułka nie była szeroka, ale skoro tylko opuściliśmy brzeg, grunt uciekł nam z pod nóg i musieliśmy pływać. Przystosowałem się do prądu, towarzysz mój zaś poruszał się o kilka łokci za mną. Było ciemno, a jednak po przebyciu pewnej odległości zobaczyłem pierwszą placówkę na brzegu. Wyminęliśmy ją szczęśliwie; w strażniku, zwróconym twarzą ku rzece, oba skupienia gałęzi i sitowia nie wzbudziły żadnego podejrzenia. To mnie przekonało, że nasze wysepki wyglądają naturalnie, i mogłem się spodziewać, że również innym szczęśliwie zejdziemy z oczu.
Nie mieliśmy już przed sobą posterunków, prócz tego oczywiście, który zapewne stał za obozem. Niebawem ujrzeliśmy pierwsze oświetlone namioty. Stały, na lewym, ocienionym zaroślami brzegu. Gdybyśmy się zatem tego brzegu trzymali, obserwację utrudniałyby nam gęste chaszcze. Dlatego podpłynęliśmy do brzegu pra-