Strona:PL Karol May - Jasna Skała.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwrócić się bezpośrednio do Judyty, rzekł, przeto do mnie tak, aby i ona słyszała.
— Gdyby ta squaw była mężczyzną, Winnetou dałby jej godną odpowiedź. Mój brat niech poda lampę!
Wziął lampę. Nachyliwszy się, oświetlił podłogę i zapytał:
— Czy mój brat mniema, że te rzeczy zawsze się tak poniewierały?
— Nie. Niedawno je porozrzucano.
— Poco?
— Aby zapełnić przestrzeń. Aby nie widać było, czego tu brak właściwie.
— Mój brat ma słuszność. Niech spojrzy na ten kąt podłogi. Co tu widzi?
— Długi prostokąt odmiennego zabarwienia.
— Jakich rozmiarów?
— Tak właśnie długi i szeroki, jak łóżko, które teraz leży w kuchni.
— Słusznie! A zatem leżało tu łóżko i squaw na niem sypiała. Czemu tak nagle przeniosła je do kuchni?
— Aby zakryć coś, czego nie powinniśmy widzieć.
— Tak jest. Old Shatterhand pójdzie ze mną do kuchni.
W kuchni Winnetou sięgnął po kołdry, aby je usunąć, ale wówczas krzyknęła Judyta:
— Sennores, co to znaczy? Mam nadzieję, że uszanujecie łóżko kobiety!