Strona:PL Karol May - Jasna Skała.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wziąłem z rąk Judyty lampę i udaliśmy się na ponowne poszukiwania. Judyta szła ciekawie za nami. Poszliśmy z początku na lewo, do pokojów Jonatana. Opuszczam opis tego mieszkania, gdyż nie przedstawia nic ciekawego. Nie zaglądało tu nigdy światło dzienne i nie mógłbym powiedzieć, którędy dopływało powietrze. Nie znalazłszy lokatora, przeszliśmy na prawą połowę.
Uwagę Apacza zwróciło to samo, co i mnie wydało się podejrzanem. Indjanin powiedział nam poprzednio, że sypialnią białej squaw jest przedostatni, a kuchnią ostatni pokój. Istotnie była tam w głębi kuchnia. W kącie widniało coś w rodzaju paleniska, ulepionego z gliny, a nad niem, w powale, dziura, przez którą dym ulatywał. Było tu mnóstwo talerzy, filiżanek, misek i innych statków; poza tem wielki dzban gliniany.
W drugim kącie stało, a raczej leżało łóżko, składające się z materaca, wielu skór i kołder. W przedostatnim pokoju wisiała odzież. Na stoliku stały przyrządy toaletowe, a na ziemi, na posadzce, leżały porozrzucane rozmaite drobiazgi. Ten nieład wydawał mi się nienaturalny.
— Cóż? — zapytała — Wielki i słynny wódz Apaczów jest tu również. Coście znaleźli? — Nic!
— Stanowczo nic — odpowiedziałem.
— A utrzymywał pan, że jesteś na tropie.
— Wkrótce nim podążymy.
Staliśmy w przedostatnim pokoju. Winnetou nie uważał za stosowne milczeć. Był zbyt dumny, aby