Strona:PL Karol May - Dolina Śmierci.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dyta chciała go naśladować, lecz wódz zatrzymał ją i rzekł:
— Stój, zostań! Nazwano białego wojownika, Old Shatterhanda, twoim wielbicielem. Czy to prawda?
— Tak — odpowiedziała bez wahania.
— Odtrąciłaś go i wolałaś pójść z osobnikiem, który się ukrył za wozem? Czy jesteś jego żoną?
— Jeszcze nie.
— Czerwona dziewczyna nigdy nie odbędzie takiej podróży z mężczyzną, którego nie jest squaw. Twój język nie jest językiem, ale żądłem jadowitej żmii. Każda z tysiąca czerwonych dziewcząt cieszyłaby się, gdyby ją Old Shatterhand pragnął pojąć za żonę. Takiego ziółka, jak ty, nie mógł jednak pragnąć. Skłamałaś. Przyznaj się!
— Tak — przyznała szeptem.
— I zapryskałaś jadem kłamstwa znakomitego wojownika, którego nie jesteś warta oglądać! Duszę masz tak plugawą, jak ten, z którym podróżujesz, powinnaś zatem upodobnić się do niego wyglądem. Obraziłaś wielkiego wojownika, który jest zbyt dumny, aby się bronić chociaż słówkiem wobec kobiety. Zdejmcie i jej włosy z głowy! A potem niechaj sobie te ropuchy jadą, dokąd im się żywnie spodoba!
Judyta krzyknęła. Zdecydowałem się za nią wstawić. Rzekłem:
— Avat-Uh jest mężnym człowiekiem i wielkim wojownikiem. Ta squaw nie jest warta, aby się nią