Strona:PL Karol May - Dolina Śmierci.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

należy, z orężem, aby mógł bez przeszkód dostać się do Wiecznych Ostępów. Są to nasi wrogowie, lecz też wielcy wojownicy i mężowie cnoty. A kim jesteś ty — –
— Jestem także gentlemanem, — przerwał — który — —
— Milcz! — powstrzymał go wódz. — Kiedy rozmawiałeś z Old Shatterhandem, leżąc wpobliżu, słyszałem całą rozmowę. Nie jesteś wojownikiem, ale tchórzliwym złodziejem i oszustem! Ja, Wielka Strzała, byłem w miastach białych ludzi i widziałem tam bardzo wiele. Widziałem także ludzi, których więziono, ponieważ byli złodziejami i oszustami. Aby ich odróżnić od uczciwych i mężnych, ścinano im wszystkie włosy. Dotrzymałem słowa, albowiem cię puszczę, ale dla odróżnienia od tych śmiałych i uczciwych mężów — stracisz włosy! Zdejmcie mu je nożami z głowy!
— Moje włosy? Moje — —
— Milcz, ropucho, inaczej pozbawię cię nietylko włosów, ale i życia! — zagrzmiał wódz.
Melton jednak dobrowolnie nie uległ. Krzyczał i zdzierał gardło, ale to nie pomogło. Powalono go. Dziesięć, dwanaście muskularnych, czarnych pięści trzymało Jonatana, podczas gdy jakiś stary Indjanin strzygł mu czaszkę nożem. To zimne i suche golenie, sądząc z wycia, którem Melton rozdzierał powietrze, nie było chyba zbyt rozkoszne.
Skoro go do skóry ostrzyżono, pozwolono mu skoczyć na nogi i ukryć się za powozem. Ju-