Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/348

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zależy od charakteru dzikiego zwierzęcia i od sposobu jego poskromienia. Nie powinno to jednak obniżać pańskiego pojęcia o potędze pana Dżaggersa. Niech się pan tylko dobrze przypatrzy.
Jego uwaga podrażniła moja ciekawość. Już miałem odchodzić, gdy zapytał mnie, czy nie mogę poświęcić paru minut na zobaczenie pana Dżaggersa przy pracy?
Z wielu przyczyn, ale nie wyłącznie dlatego, abym nie wiedział, jakim był pan Dżaggers „przy pracy“ zgodziłem się. Udaliśmy się do City i weszli do oddziału policyjnego, gdzie było pełno ludzi. Tu przy drzwiczkach stał strażnik i o czemś rozmyślał, podczas gdy mój opiekun zapytywał i badał jakaś kobietę, przerażając ją i sędziego i wszystkich obecnych. Jeśli ktokolwiek ośmielał się rzec choć jedno słowo przeciw niemu, prosił o zamieszczenie tego w protokole. Jeśli ktokolwiek nie chciał składać świadectwa, mówił: „już ja je z pana wyciągnę!“ — Jeśli przeciwnie, dawał świadectwo — mówił: „no, więc postawiłem na swojem!“ — Sędziowie drżeli za najmniejszym ruchem jego palca. Złodzieje, i ci, którzy ich połapali, ze strachem śledzili każde jego i wzdrygali się całem ciałem, gdy wzrok swój skierował się w ich stronę. Nie mogłem dojść której strony bronił i wydawało mi się, że jest kamieniem młyńskim mielącym wszystkich, nie