Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Był tak grzeczny, że zaproponował memu ojcu, aby pana uczył, sam nawet jeździł go o to prosić. O ojcu moim dowiedział się zapewne od samej pani Chewiszem. Ojciec jest kuzynem pani Chewiszem; mimo to nie utrzymują blizkich stosunków, bo ojciec kiepski dworak i nie chce się jej zasługiwać.
Herbert Poket był tak szczery ze mną, że mnie oczarował. Nigdy, ani przedtem, ani potem nie widziałem człowieka, który byłby tak otwarty pod każdym względem, w każdem słowie, że absolutnie nie mógł powiedzieć, a nawet pomyśleć czegoś złego lub nieuczciwego. Cała jego postać budziła zaufanie i nadzieję. W tej chwili, patrząc nań, poczułem, że nigdy nie będzie cieszył się ani wzięciem, ani bogactwem. Nie mogłem zdać sobie sprawy, dlaczegom tak myślał. Po raz pierwszy powziąłem to przekonanie, gdyśmy zasiedli do obiadu, ale na jakiej podstawie — nie mogę wyjaśnić.
Był to jak dawniej blady młodzieniec, w jego ruchach i mowie znać było ociężałość, wskazującą na brak siły fizycznej i zdrowia. Twarz nie była piękna, lecz pociągająca i wesoła. Postawy nie miał nadzwyczaj zręcznej, jak wówczas, gdym go tak szczodrze obłożył kułakami, ale widok jego budził myśl, że kształty pozostaną zawsze zwinne i zręczne. Nie mogę ocenić, czy arcydzieło pana Frebba leża-