Strona:PL Karol Dickens - Dzwony upiorne.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 70 —

stkich wielkich panów: Pozostawcie mnie w spokoju, nie przekraczajcie progu mej chałupy! Drzwi jej dość są ciemne, więc nie potrzebujecie ich bardziej jeszcze zaciemniać. Nie spodziewajcie się też, że przyjdę do parku i wezmę udział w komedji święcenia czyichś urodzin, albo wygłaszania pięknych mów, czy czegoś podobnego. Urządzajcie sobie swe zabawy i polowania bezemnie i radujcie się do woli, ale my nie mamy z sobą nic wspólnego. Pozostawcie mnie więc w spokoju!
Spostrzegłszy, że dziewczynka, spiąca w jego ramionach, otworzyła oczy i rozgląda się ze zdumieniem, przerwał i szepnąwszy jej parę pieszczotliwych słów, postawił ją obok siebie na chodniku. Następnie obwijając sobie jeden z jej długich warkoczyków dokoła swego szorstkiego wskazującego palca, gdy mała uczepiła się tymczasem jego okurzonych spodni, rzekł do Toba: — Ja z natury nie jestem napastliwy i łatwo mnie zadowolnić. Do nikogo też nie czuję żalu, a tylko pragnę żyć jak boskie stworzenie. Nie mogę tak żyć i nie żyję, a to stworzyło przepaść między mną, którzy tak żyć mogą i żyją. Oprócz