Strona:PL Karol Dickens - Dzwony upiorne.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 37 —

— Wiecie przecież — zwrócił się Alderman do swych dwóch przyjaciół z uśmiechem zadowolenia, stale przebywającym na jego twarzy — wiecie, że jestem człowiekiem prostym i praktycznym i że prostą, praktyczną drogą zwykłem zmierzać do celu. Tak ja postępuję. Otóż postępowanie z ludźmi tego rodzaju nie jest ani sztuką, ani tajemnicą, jeśli się ich tylko rozumie i umie z nimi rozmawiać na ich sposób. Hola, człowieku, słuchajcie! Nie powiecie mi przecież, że nie możecie zawsze jeść do syta i co tylko jest najlepszego, bo ja już dobrze wiem, jak rzeczy stoją. Skosztowałem waszych flaków, więc nie możecie mi nic „zbajtlować.“ Rozumiecie, co znaczy bajtlować? Nieprawdaż, że to się tak mówi? Ha, ha, ha! zaśmiał się Alderman, zwracając się znów do swych przyjaciół — nic łatwiejszego jak porozumieć się z tymi ludźmi, gdy się tylko umie do tego zabrać.
Niezrównany człowiek do porozumiewania się z ludźmi, ten Alderman Cute! Zawsze w dobrym humorze! Taki przystępny, rozmowny, żartobliwy pan, znający biednych ludzi!
— Widzicie przyjaciele — mówił dalej