Strona:PL Karol Dickens - Dzwony upiorne.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 35 —

Jedyne czasy! Nie warto wprost mówić o innych czasach, ani sprzeczać się o to, jaki lud teraz mamy, Chyba pan teraźniejszości nie nazwie czasem. Ja jej tak nazwać nie mogę. Zajrzyj pan, proszę do Kostjumów Strutta, a zobaczy pan, czem taki posłaniec uliczny był za któregokolwiek z tych dawnych dobrych rządów angielskich.
— W najlepszych czasach nie miał na grzbiecie koszuli ani pończoch na nogach a w całej Anglji nie rosła żadna roślina dla jego brzucha — wtrącił Filer — Mogę to wykazać na tabelach.
A pan z czerwoną twarzą wciąż jeszcze sławił stare dobre czasy, wielkie stare czasy, wspaniałe stare czasy. Mógł ktoś mówić, co chciał; on swym wyuczonym frazesem wciąż się kręcił koło tego, samego jak wiewiórka w swej ruchomej klatce, o której zmyślnym mechanizmie ma takiesame pojęcie, jakie pan z czerwoną twarzą miał o swem minionem tysiącletniem państwie.
Być może, że wiara Toba w te bardzo mętne stare czasy nie całkiem była zniszczona, gdyż w tej chwili uczuł dziwne jakieś wątpliwości. — Ale w swem nieszczęściu jedno wiedział jasno: jakkol-