Strona:PL Karol Dickens - Dzwony upiorne.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 107 —

które mogły być dziećmi biednej Małgosi, a o których przepowiadał Alderman Cute, że będą złe i zepsute. — Ryszard — westchnął starzec, wałęsając się wśród towarzystwa — nie mogę znaleść Ryszarda, gdzie on jest?
Zapewne nie tam, jeśli jeszcze żyje ! Ból i samotność całkiem go wytrąciły z równowagi. Wciąż jeszcze błąkał się wśród dostojnego towarzystwa, rozglądając się za swym przewodnikiem, by go spytać: — Gdzie Ryszard? Gdzie jest Ryszard? Chodząc to tu, to tam spotkał Mr. Fisha, sekretarza Sir Josepha, wielce zaniepokojonego.
— Na Boga — rzekł Mr. Fish — gdzie jest Alderman Cute? Kto widział Aldermana?
— Kto widział Aldermana? Dobry Boże, któżby go nie widział? Przecież on taki rozsądny, taki przystępny, tak uwzględniający naturalne pragnienie ludzi łaknących jego widoku, że jeśli popełniał jakikolwiek błąd, to chyba ten, że ustawicznie się ludziom rzucał w oczy. A gdzie było dobre towarzystwo, tam z pewnością nie brakło Aldermana, którego pociągało oczywista, powinowactwo wielkich dusz.