Strona:PL Karol Dickens - Dzwony upiorne.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 106 —

grubego króla Henryka. Ach, co za piękny charakter!
— Bardzo — sucho rzekł Mr. Filer. — O ile się to odnosi do jego małżeństw i mordowania żon. Bo nawiasem mówiąc, więcej jest kobiet, niż potrzeba.
— Ty się będziesz żenił z pięknemi paniami i nie każesz ich mordować, nieprawdaż? zwrócił się Alderman Cute do dwunastoletniego przedstawiciela rodu Bowleyów. — Co za miły chłopiec! Zanim się opatrzymy, będziemy tego małego dżentlemana mieć w naszym parlamencie — perorował Alderman, ujmując chłopca za ramiona i przyglądając mu się z uwagą, do jakiej tylko był zdolny. — Będziemy słyszeć o jego zwycięstwie przy wyborach, jego przemówieniach w izbie, o godnościach, ofiarowywanych mu przez ministerstwo, niezwykłych jego triumfach na wszystkich polach. Ach, i sami też w Radzie gminnej wygłaszać będziemy skromne mowy na jego cześć. Tak, zanim się opatrzymy, już to się urzeczywistni.
— O, całą różnicę stanowią tu trzewiki i pończochy — myślał Trotty, lecz serce jego lgnęło do tego chłopca przez miłość do tych chłopców bez bucików i pończoch,