Przejdź do zawartości

Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 2.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zbliżyły się doń i Zuzanna poczęstowała gapia szturchańcem.
— Oto jak się sprawuje, rozbójnik — groźnie burczała Zuzanna, wchodząc do sklepu — a biedna matka po nocach nie sypia. Gdzie pan Hils?
— Pana Hilsa niema w domu.
— Idź, poszukaj go i powiedz, że go czeka panna Dombi.
— Ależ nie wiem, dokąd poszedł.
— Tak to się zachowujesz! Zaraz ci tu pokażę, zbóju!
— Jakże go znajdę, kiedy nie wiem, dokąd się udał. Czegóż się pani na mnie gniewa?
— Czy nie mówił, kiedy wróci?
— Mówił, że chce wrócić za dwie lub trzy godziny.
— Bardzo się niepokoi o swego bratanka?
— Bardzo. Kwadransu w domu nie wysiedzi. Biega jak kot z pęcherzem.
— Czy nie znasz przyjaciela pana Hilsa, niejakiego kapitana Kuttla?
— Znam. Był tu przed paru dniami.
— A dziś nie był?
Nie.